Nie mam czasu, a może mam i tylko nie pozwalam sobie na marnowanie go na jakiekolwiek przemyślenia, bo wtedy przytłacza mnie świat. W sumie to nawet nie świat, ale cały ten cyrk zwany COVIDem i wszelkie poboczne historie wyciągane na światło dzienne z zimną kalkulacją. Nasi „przodownicy pracy” zachowują się tak jakby ostatnie pół roku się nie wydarzyło a wirus był nowością. Działają jak dzieci we mgle, nie analizując danych, a o wyciąganiu wniosków z tego co już za nami, też nie myślą tylko kalkulują. Do tego jeszcze w najgorszym za naszego życia kryzysie, dzielą nas jeszcze bardziej. Organizują sobie temat zastępczy, żeby było na co zwalić winę za upadek systemu zdrowia i niepowodzenie w próbie zwalczenia epidemii. Te „mądre głowy” już doskonale wiedzą, że na tym polu dali du** więc wynaleźli kozła ofiarnego, którym będą za chwilę uzasadniać swoje postępowanie wprowadzać coraz to nowe przepisy ograniczające obywateli… Mam odruch zwrotny na samą myśl o polityce, cyrki tam takie że ręce same opadają.
Opadają tak bardzo, że jedyne co mam ochotę zrobić to nigdy nie opuszczać swojego domu. Wiem że chodzenie po bagnach wciąga, a ja już zwyczajnie nie mam ochoty na babranie się w błocie. Cenię sobie uwolnienie od wpychania mi na siłę telewizyjno-politycznej papki, i nie godzę się na „jedną słuszną prawdę” no chyba, że informację poda Joe Monster… 😛 albo Plotek czy inny Pudelek który dostarcza mi raz na jakiś czas niezbędnego drenażu mózgu, to taki mój osobisty wentyl bezpieczeństwa. By nie zwariować.
Myślę, że w próbie odzyskania spokoju ducha od początku tej epidemii przeczytałam coś w okolicy setki książek, a do końca roku dodam do tego jeszcze kolejne. Nadrabiam w czasie tej pandemii w kulturę, bo tak bardzo odczuwam jej brak w międzyludzkich kontaktach. Nie rozumiem ludzi którzy zza bezpiecznego ekranu swojego monitora potrafią z perfidią życzyć komuś wszelkiego możliwego zła i wyzwać od najgorszych. Gdzie jest empatia, gdzie szacunek czy godność? Jak niewiele one już w dzisiejszym świecie znaczą. Nawet boję się sama mówić o tym powyższych przymiotach bo mam wrażenie, że już zostały one przejęte przez tych którzy do zgody i pokoju powinni nawoływać a przede wszystkim swoim życiem świadczyć o tychże. Tylko że wcale tego nie robią. Zatracamy się w walkach z szumnymi ideologiami, zapominając, że po drugiej stronie barykady stoi taki sam jak człowiek.
Kultury, kultury pragnę … obcowanie ze sztuką filmową czy literaturą jest obecnie jedynym możliwym oddechem od rzeczywistości. Mam co oczywiste kilka list z których odhaczam kolejne pozycje typu 100 najlepszych filmów http://pelnasala.pl/top-100/ czy książek https://www.theguardian.com/books/2019/sep/21/best-books-of-the-21st-century. I przy okazji tego nadrabiania a może też i zakupów na Amazonie dobrałam się do ich kilku oryginalnych produkcji. w tym wow jak bardzo dobrego Jacka Ryan na podstawie powieści Toma Clanc’ego. Ten siadł mi tak bardzo, że postanowiłam nadrobić braki w tej historii.
Znalazłam całkiem znośne zajęcie na kolejne co najmniej dwa miesiące… Tak bardzo cenię sobie teraz historie, które mają pozytywne zakończenie, w którym ludzie jednoczą się w walce przeciw złu, a wolność i poszanowanie jednostki coś jeszcze znaczy.
Wszystko to by znaleźć odrobinę wytchnienia od świata, i receptę na Diazepam.