Pozytywnie

Post COVIDowa utrata węchu lekko mi komplikuje życie, trwa to już dobre kilka tygodni i końca nie widać. Niby smak mam, ale nie wszystko działa – kwaśne, słone i ostre odczuwam (ale w dużym natężeniu) ale smaki słodkie i gorzkie są totalnie wyłączone, umami też poszło w diabły. Wszystko co czułam, jedząc wigilijny barszcz z uszkami to w sumie tylko pieprz, i ciepło zupy wraz z ciągnącą konsystencją uszek. Zajadam się Kimchi na potęgę, i jedyne co czuję to delikatny ostry posmak i w sumie mrowienie ust i języka. Wszystko jest daremne, nie czułam nawet pierników.

Końcówka dziwnego roku 2020 dała mi popalić dość mocno, miałam momentami wrażenie, że brakuje tylko przysłowiowej iskry bym wybuchła. Ratował mnie niezawodnie dobrze zaopatrzony Kindle oraz kilka gier zainstalowanych na telefonie. Do tego jeden posiadanych przez mnie czterech doniczkowych kwiatów wywiesił białą flagę, kolejny widzę stawia pod swoją maszt. Muszę widać przeprowadzić z nimi poważną rozmowę motywacyjną, bo sama sobie już zdążyłam taką zafundować.

Postanowiłam wypisać sobie na kartce wszystkie przykre i negatywne wydarzenia (albo przynajmniej te które wryły się w pamięć), takie które osobiście mnie dotknęły. Muszę przyznać zaskoczyło mnie to podsumowanie i to pozytywnie.

  1. Lockdowny: jeden, drugi, piąty i generalnie zamknięcie świata odbiło się na moim zdrowiu fizycznie i psychicznie. Straciłam formę bo dłużej branża fitness w tym roku była zamknięta niż otwarta, a ja niestety zajadam stres, albo go rozpracowuję podczas wysiłku tylko nie było gdzie tego za bardzo robić…, to mam co mam. ALE: Do formy można wrócić, kontuzje się leczy, kreatywnie można ogarnąć wszystko a motywacja przecież jest, 2021 będzie łaskawszy.
  2. Przeszłam kilka mini załamań psychicznych. Strach o kolejny dzień nakręcany przez media i ludzi wokoło, stwierdzam odbił się na moim postrzeganiu świata. Generalnie rok społecznie i politycznie namieszał w naszym życiu. Pokazał, że jesteśmy tolerancyjni do czasu, gdy ktoś z buciorami wchodzi w nasze życie. ALE: Oddech i krok w tył, odcięcie od foliarzy i weryfikowanie każdej zasłyszanej tezy działa zaskakująco dobrze na moją psychikę. Na plus: Myślę samodzielnie i staram się weryfikować informacje zanim przekażę je dalej, zawsze cytując klasyka „ma pan dowód?” sprawdzam źródło. Ufam bardzo mocno, że rok 2020 w perspektywie przyszłych lat okaże się początkiem zmian, rozliczania zaniedbań, złych wyborów oraz aktywizacji politycznej ludzi do tej pory odmawiających podejmowania decyzji.
  3. Finansowo było ciężko. Pracy nie straciłam, ale niestety branża w której pracuję jest specyficzna. Marketing przy kryzysie dostaje zawsze pierwszy i to odczułam na sobie. ALE: Ograniczyłam wydatki, nie kupiłam w tym roku nic poza 3 parami butów (wymieniłam rozpadające się ulubione buty na nowe) oraz dres sztuk jeden, opracowałam dobry budżet, i sprzedałam mnóstwo zalegających rzeczy co pozwoliło mi na sfinansowanie wakacji. Na plus: Dobry budżet i kontrola wydatków to zdecydowanie pozytywny nawyk.
  4. Czułam się w tym roku bardzo samotna, zwłaszcza w chwilach zamknięcia na kwarantannie i w trakcie przechodzenia COVID, tak zwyczajnie fizycznie, izolacja ma na mnie zdecydowanie negatywny wpływ ALE: Odczułam też co znaczy mieć wokoło siebie ludzi którzy się o mnie troszczą! Na plus: Mam mega cudnych przyjaciół i rodzinę. Nie boję się prosić o pomoc bo wiem, że ją otrzymam.
  5. Nie załam egzaminu na prawko, nakręciłam się i za ambitnie do tego podeszłam więc nerwy mnie zeżarły. ALE: Poćwiczę więcej i w 2021 dorobię się tego dokumentu, co muszę przyznać z góry zakładałam (nadmierna ambicja czasem prowadzi mnie na manowce).
  6. Odwołałam kilka dawno zaplanowanych wyjazdów. ALE: Będą inne!
  7. Rodzinna przypadłość jaką bywa migrena niestety została na dobre. I tu nie ma „ale” nie lubię tego stanu i już.
  8. Pandemia zakończyła kilka dziwnych relacji czy związków z ludźmi którzy widać pojawili się na chwilę w moim życiu. ALE: Dzięki temu, że coś się skończyło, coś innego się narodziło, albo rozwinęło się dużo bardziej.

Dziwne to, ale wygląda na to że mój 2020 był nomen omen „pozytywny” 😛 zafundował mi przymusowe uziemienie, ale dzięki pandemii i jej skutkom miałam czas i przestrzeń do przemyśleń, uporządkowania pewnych rzeczy, odczuwania wdzięczności i docenienia tego co mam. A co wcale nie jest takie oczywiste: jak banda przyjaciół i rodziny którzy ten dziwny czas przeżyli razem ze mną i mogą dziś przywitać kolejny Nowy Rok, czy tak prozaicznie, jak dach nad głową, pełna lodówka lub ciepła woda w kranie (albo to, że ten kran mam!)

Kończmy więc ten Stary z nadzieją, że Nowy będzie raczej wygaszał to co poprzednik rozbujał. Niech 2021 w niczym się nie wyróżnia, a już najlepiej niech nie przebija osiągnięć poprzednika, by w historii nie zapisał się wcale, a jeśli musi to jedynie pozytywnie.

Wypiję dziś za wasze zdrowie, za waszą siłę i spokój. Za waszych bliskich, by byli wsparciem, by byli otwarci i potrafili czasem po prostu milczeć razem z wami. Szczęśliwego Nowego Roku!

Jaki rok taki luksus. Szaleństwo za jedyne 29.99 zł. bo która kobieta nie lubi cekinów i bąbelków 😛